Normanowie 4 - Domesday Book (2010) 01.avi
Normanowie 4 - Domesday Book (2010) 01.avi Rozmiar 99,3 MB |
Długie łodzie Okręty wikingów często błędnie nazywamy Drakkarem. Pomyłka ta wynika z faktu, iż dzioby niektórych statków ozdabiane były zwieńczeniem w kształcie głowy smoka. Takie łodzie nazywane były Dreki. W wielu norweskich tekstach poetyckich to słowo, oznaczające smoka, miało swoją formę w liczbie mnogiej brzmiącą Drekar. Łodzie odegrały w kulturze skandynawskiej niebagatelną rolę. Były one nie tylko środkiem transportu, ale często również dziełem sztuki, symbolem, bronią i schronieniem. Dla niektórych książąt stawały się także grobowcem. Skandynawowie budowali swoje łodzie z myślą o konkretnym przeznaczeniu. Langskip, czyli okręt wojenny, odznaczał się długą i wysmukła sylwetką, miał też zwiększoną liczbę miejsc dla załogi. Statki towarowe określane mianem Knorr, charakteryzowały się bardziej masywną konstrukcją. Na tego typu jednostki można było załadować zarówno owce jak i konie. Skrzynie należące do członków załogi ustawiano i mocowano na pokładzie tak, aby oprócz spełniania oczywistych funkcji ładunkowych, mogły jednocześnie służyć marynarzom za ławki. Wśród typów okrętów wyróżnić można również statek kabotażowy (kabotaż-żegluga przybrzeżna) o nazwie Snekkja. To właśnie takie łodzie mogły okrążać brzegi imperium Karolingów i wpływać w górę rzek, w głąb lądu. Płaskodenna konstrukcja łodzi i małe zanurzenie umożliwiały im uprawianie zarówno żeglugi morskiej jak i wpływanie w głąb rzek.
Wbrew wielu długo wyznawanym przekonaniom, a także starym rycinom - przedstawiającym okręty z "wiatrem w plecach", statki wikingów umożliwiały również pływanie pod wiatr. Z pewnością manewrowanie łodzią i wszelkie zmiany kursu nie były tak proste jak w przypadku nowoczesnych konstrukcji. Skandynawowie posiadali jednak umiejętności, którymi nadrabiali niedostatki rozwoju technologicznego. Przy każdej zmianie kierunku, statek zatrzymywał się na chwilę i zaczynał cofać. Wiatr odwracał żagiel w odpowiednią stronę i łódź znowu zaczynała posuwać się do przodu. Cała operacja trwała około 30-40 sekund...
Marcin Durawa - Gazeta Rycerska